Z różnych poziomów ludzkość postrzega świat i otaczającą ją rzeczywistość. Niewielka jej część czyni to z wyższych półek i nigdy nie zdecyduje się zejść niżej, chociażby dlatego, że panuje tu olbrzymi tłok i rozgardiasz myślowy. Tu też realizuje się w praktyce ułomna demokracja. W morzu fałszu i dezinformacji obijający się od ściany do ściany tłum, wybiera swych przewodników mając nadzieję, że wybrało pasterzy. Lata 1990- 2005 potwierdziły fakt, że kolejno następujący po sobie wybrańcy okazali się bezdusznymi pastuchami. Szczególnie wrednymi pastuchami okazali się obecnie rządzący Polską. Wybrać w Polsce autentycznych pasterzy jest niezwykle trudno, bowiem większość z nich usadowiła się na wyższych półkach świadomości i postrzegania rzeczywistości, i nie mając najmniejszej ochoty tłoczyć się niżej, pozostają poza sferą zainteresowania elektoratu. Ta jednak ich część która zdecydowała się zmieszać z tłumem jest najczęściej przygnieciona zaspami jego głupoty. Spod zaspy nie sposób przebić się nawet przebiśniegowi, chcącemu być zwiastunem wiosny. Stąd też i zachowania ogłupionej większości prowadzą do zaciskania pętli na własnych szyjach, przy aplauzie klaki przyjaznej wilkom odzianym w owczą skórę.
Z górnej półki spadają wprawdzie do tłumu książki i publikacje wskazujące dokładnie źródło zagrożenia i osoby grające role przebierańców, lecz skutek jest mizerny. Mizerny przede wszystkim dlatego, że na dolnej półce odzwyczajono się czytać i logicznie myśleć. Tutaj pędzi się życie jaskiniowców, których rodzime pieczary wyposażono w szklane ekrany i klawisze komputerów. Społeczeństwo krok po kroku zmierza do wtórnego analfabetyzmu. Nasączone umysły papką informacyjną płynącą z pastusich mediów, wykazują często objawy gąbczastego zwyrodnienia mózgu. Na tę dolegliwość nie ma obecnie lekarstwa. Profilaktyką może być jedynie rezygnacja z uczestnictwa w codziennej ujeżdżalni socjotechnicznej, w której uczestników uzależnia się nie wdzięcznością, lecz nadzieją. Wdzięczność bowiem jest krótkotrwała, a nadzieja ma lepszą pamięć. Pastuchy dobrze o tym wiedzą i dlatego wyuczyli się przez prawie pół wieku tumanić obietnicami, roztaczając przed elektoratem iluzoryczną, acz świetlaną przyszłość. Przyszłość która w przypadku ich wygrania za kilka miesięcy wyborów parlamentarnych, będzie polegać na dalszym uwłaszczaniu nomenklatury, grabieży resztek majątku narodowego, mafijnych układach, korupcji , kłamstwie i lekceważącym stosunku do państwa i narodu. Wygrywanych na przemian wyborów przez ,, nawróconych’’ komunistów i ich liberalnych kompanów nie mógł zdzierżyć Waldemar Łysiak, twierdząc, że odszedł od wełnianego stada przeżuwaczy zatrutej trawy. Odszedł na tę wyższą półkę postrzegania rzeczywistości skąd celnie i dobitnie sygnalizuje oraz personifikuje arogancję, perfidię i głupotę.
A propos naszych wyborów równie celnie twierdzi, promując hasło: ,,jedzmy g… bo miliony much się nie mylą.”
Pasterze w przeciwieństwie do pastuchów mają trudną i niewdzięczną do spełnienia misję. Posługując się prawdą, narażeni są na ataki i konsekwencje trudne do przewidzenia. Niechaj potwierdzeniem tej tezy będą tylko dwa ostatnie zdarzenia, które dotknęły Krzysztofa Wyszkowskiego i Grzegorza Brauna. Sąd Apelacyjny w Gdańsku, wyrokiem z dnia 24.III.2011r. nakazał Krzysztofowi Wyszkowskiemu opublikowanie w audycjach TVP i TVN przeprosin wobec Lecha Wałęsy za to, że w 2005 roku powiedział, że „współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa i pobierał za to pieniądze”. Ponadto ma stwierdzić, że „to oświadczenie stanowiło nieprawdę”. Reakcją Krzysztofa Wyszkowskiego na takie dictum jest oświadczenie którego fragment brzmi: „ Sąd – wykonując prawo- może rozmaite rzeczy. Moim zdaniem nie może jednak niczego włożyć w moje usta. Może orzec o obowiązku przeprosin i rozmaite inne postanowienia może … Ale nie może mnie zmusić, czy nakłaniać do złożenia konkretnie sformułowanego oświadczenia, jeżeli miałbym głosić nieprawdę, zaświadczać coś, o czym nie jestem przekonany, albo – czego zupełnie nie rozumiem. Sąd zapewne lepiej ode mnie wie, że takie oświadczenie woli nie ma żadnej mocy prawnej (jako złożonej pod przymusem lub w niewiedzy). A gdyby sąd dowolną kazuistyką, czy dialektyką prawną skłaniał mnie do przekonania (i publicznego głoszenia), że PRL była jednym z wydań niepodległego państwa polskiego, albo KPZR wzorową partią demokratyczną świecącą Europie czy światu przykładem- czy mogę usłuchać wezwania do wygłoszenia takiego dictum, jako własnego przekonania? I kto ma prawo stosować środki przymusu doprowadzające człowieka do schizofrenii osądów, by przekonanie było sobie, a głoszone tezy – sobie? Sądzę, że postanowienie sądowe co do przeprosin w tej postaci jest niczym więcej jak przekroczeniem (obrazą) czy kreowaniem prawa, które urąga wszystkiemu naraz: prawdzie,zdrowemu rozsądkowi,świadectwu źródeł i faktów, wolności słowa i przekonań, podmiotowości skazanego, który miałby głosić zdania, o których najlepiej wie, że urągają prawdzie. Jeśli sąd drwi z prawa, nie pozostaje nic innego jak obywatelski sprzeciw w formie obrony prawa przed sądami i prawnikami. Można rzec- elementarne i niezbywalne nieposłuszeństwo”. Nic dodać, nic ująć. Stan państwa, w tym wymiaru sprawiedliwości woła o pomstę do nieba.
Grzegorz Braun na spotkaniu w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim wygłosił swoją opinię na temat postawy, działalności i jego fatalnych skutków społecznych będących efektem zachowań duszpasterza Józefa Życińskiego. Natychmiast zareagowały media i osoby broniące jego dobrego imienia. Znamiennym jest fakt, że czynią to ci, którym szczególnie zależy na destrukcji Kościoła Katolickiego, na odwracaniu hierarchii wartości, na demoralizacji społeczeństwa. Takich duszpasterzy wśród hierarchów Kościoła jest więcej. Nie przeprowadzenie w Polsce lustracji kładzie się więc cieniem na funkcjonowaniu państwa i Kościoła.
Prawo nie funkcjonuje, a prawda znajduje się w defensywie, będąc coraz bardziej spychaną na peryferie naszego życia. Dominuje i króluje kłamstwo chronione i kreowane przez tzw „niezawisłe sądy”. Prawdę starają się bronić pasterze, podczas gdy kłamstwo jest przynależne pastuchom. Walka zła z dobrem trwa i przybiera coraz bardziej radykalne i perfidne metody.
Czym się ta walka zakończy? Trudno dzisiaj prorokować. Optymiści twierdzą, że prawda zawsze zwycięży. Aby tak się stało, należy zmobilizować do tej walki szerokie rzesze społeczeństwa. Nic samo się nie staje.